wtorek, 12 lutego 2013

Tarnów. Część właściwa.

Po przygodach z PKP, dojechałyśmy grzecznie pustą trasą do Tarnowa, próbując dojrzeć we mgle zmieniający się krajobraz. Przyjemnie się jechało, choć ciszę zakłócał siedzący koło nas Pan, który intensywnie krzyczał na kogoś przez telefon, sto razy chyba powtarzając słowa "to gdzie są w końcu te klucze?!". Zaraz za Krakowem był postój, przy Pitstop Barze, a potem Pan konduktor chodził i sprawdzał, czy wszyscy wrócili, przez co poczułyśmy się trochę jak na wycieczce szkolnej :D

Pierwszy raz byłam w Tarnowie mając chyba 10 lat, to były zimowiska harcerskie. Niestety nic nie pamiętałam, tak więc przy okazji wczorajszej wyprawy patrzyłam na miasto oczami laika i robiłam zdjęcia wszystkiemu co napotkałam po drodze, cały czas obawiając się, że wzbudzę w końcu irytację u moich współtowarzyszek, ale one były nadzwyczaj wyrozumiałe :)

Nie jestem zawodowym fotografem, zdjęcia były robione słabej jakości aparatem w telefonie, więc wybaczcie. Oto moja fotorelacja:



Dzień zaczynamy od kawusi, więc punkt pierwszy na liście to Cafe Tramwaj. Przed wojną w Tarnowie jeździł tramwaj, który został zlikwidowany w 1942 r. Teraz nigdzie się tramwajem nie pojedzie, ale za to można wypić w nim kawę :) Jako uzależnioną od internetu mile zaskoczyło mnie to, że mają wifi! Smak kawy nie powalił mnie na kolana, ale to dlatego, że smakuje mi tylko ta którą sama zrobię ;) Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie z zewnątrz... ehh. 

Zegarmistrz. Sporo ich w Tarnowie. Tak jak kantorów, banków, pasmanterii i sklepów z butami.


Muzeum i kamienica ze słoniem w rynku :)




Ratusz od tyłu i od przodu oraz kamieniczki w rynku.



Musiałam zajrzeć we wszystkie kąty, a także na ulicę Zakątną...


... która doprowadziła nas w ciekawe miejsce.


Byłyśmy koło Włocha, aż tu nagle przed nami coś takiego:


To Bima, pozostałość po Starej Synagodze.


Przed wojną 45% mieszkańców miasta stanowiła ludność żydowska.


W Tarnowie, mają też niezłe grafitti... Pan sprzedający obok obwarzanki, powiedział nam, że niedługo kamienica z tym malunkiem zostanie wyburzona. Szkoda.


Po drodze trafiłyśmy na Hebe którego nie ma w Krakowie i to była moja zguba. Wziąć goji w czekoladzie, czy bez? W Krakowie nie ma tej drogerii, ale to dobrze, bo za bardzo mi się tam spodobało... Z jagód zrezygnowałam, ale kupiłam inne rzeczy...


To Burek. Nie, nie ma psa na tym zdjęciu :) Burek to nazwa targu w Tarnowie. Potoczna, tak myślę ;> Na zdjęciu część spożywcza.


A tu druga, odzieżowa część Burku (przeze mnie ochrzczona Azorem :P). Jako, że zgubiłam już drugie rękawiczki tej zimy, postanowiłam kupić kolejne, już tańsze. I tak oto pierwszy raz w życiu zostałam dumną posiadaczką rękawiczek bez palców, z nakładką. A la pani handlująca na placu :P Na drugim zdjęciu schody przy których goniła mnie cyganka. W Tarnowie mieszka wielu Romów, którym poświęcona jest nawet stała wystawa w muzeum etnograficznym. Miasto stanowi ważny ośrodek ich kultury, co roku z Tarnowa rusza Międzynarodowy Tabor Pamięci Romów.


Tarnów jest piękny, tajemniczy i trochę smutny. Mało jest ludzi na ulicach, momentami sprawiał wrażenie opuszczonego miasta. Może to dlatego, że wszyscy byli w pracy?



Pierogarnia - podobno niezła. Tarnowskie kino i słynny słoń (śpieszyło nam się, więc nie mogłam podejść bliżej).


Sporo pomników w Tarnowie. Tutaj Brandstaetter i Osiecka siedząca na ławce poetów razem z Herbertem i Brzechwą :)


Po przyjeździe, a także wyjeżdżając zachwycałyśmy się pięknie odremontowanym tarnowskim dworcem. W środku piękna czarno-biała posadzka, drewniane sklepiki a na ścianach obrazy. Klasa! Najpiękniejszy polski dworzec jaki widziałam. Smutno nam było, że nasz pobyt trwał tak krótko, ale czuję, że niedługo powrócimy. Może załapiemy się na Tarnowski Festiwal Filmowy?


Po powrocie zajęłam się przeglądaniem tego, przed czym nie mogłam się powstrzymać. Tak więc oprócz rękawiczek przywiozłam ze sobą ciekawy balsam do ust marki Greenland, moją ulubioną herbatę Lady Gray, glicerynowe mydło Biały Jeleń (wcześniej nigdzie nie spotkałam) oraz maseczkę z Tołpy. Wysiadając na dworcu w Krakowie nie omieszkałam zahaczyć o Empik w Galerii Krakowskiej, gdzie akurat trwała wyprzedaż, więc wyszłam bogatsza o kosmetycznę i matrioszkową portmonetkę (okropnie niepraktyczna, ale nie mogłam się powstrzymać). Zaopatrzyłam się też w hummus i krople do oczu. Do szpargałów na zdjęciu dorzuciłam moją nową torebkę, którą dostałam przedwczoraj w prezencie (dziękuję!:)).    

7 komentarzy:

  1. Cyganka na pewno chciała Ci przepowiedzieć, że Twoja przyszłość związana jest z TYM miastem, myślę, że gdybyś zamieszkała w Tarnowie byłby trochę weselszy :> ujęcia całkiem zacne, tylko mało postaci na zdjęciach..
    Lubię Waszego bloga i oznajmiam wszem i wobec, że będę Waszym pierwszym PSYCHOFANEM :-) woohoo.
    /El.

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo! bosko! marzymy o psychofanach! jesteśmy wdzięczne za twe uwielbienie i obiecujemy starać się jeszcze bardziej :)
    Myślę, że Cygankę interesowała zawartość mojego portfela, dlatego tak szybko uciekałam :P Chociaż kwestia przeprowadzki do Tarnowa w przyszłości z pewnością zostanie wzięta pod uwagę... ;) /J

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby tylko nie rzuciła jakiejś klątwy na Ciebie za to,że nie chciałaś podzielić się z nią pieniążkiem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrycja coś na klątwę wymyśli, w końcu to ona czaruje ;)

      Usuń
  4. Piękny ten Tarnów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dyskusje międzymiastowe i podróże. Super!!! Czekam na więcej:0

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń