poniedziałek, 29 kwietnia 2013

RYBA PROSTO Z ŁODZI!

PATRYCJA: Dzisiejszy post będzie o tym jak szybko przyrządzić rybę i udawać, że jest się wybitna kucharką, nawet jeśli mało kogo to obchodzi (w sumie jestem bardzo dobrą, ale udam postać skromną). Zasady są proste, potrzebujemy RYBY, PIEKARNIKA, kilku dodatków + kogoś kto to zje.
Na wiosnę budzą się we mnie dziwne demony, nakazują wszystkim w koło zdrowo jeść, zapomnieć o istnieniu Maka za rogiem i udawać, że żyje się pełnią życia. Oczywiście ja sama sobie nie ujmuję,  patrząc na moją lichą budowę żałowanie sobie mogłoby skończyć się marnie :] Zajadam za to ogromne ilości pokarmów zdrowych, pijam ekologiczną herbatkę krzemionkową o zapachu stawu na Baryczy, dzięki czemu zyskała rozkoszne miano ''Baryczanki''. I liczę w głębi na to, że babcia w końcu powie - dziecko poprawiłaś się na twarzy. A owa ryba w moim mniemaniu za zdrowy pokarm uchodzi. 
Pierwszy raz jadłam ją u Justyny. A w sumie to u jej mamy, bo Justyna krzywiła się na widok rybiego oka i nie tknęła. Ja tak i było zacnie.

Tak więc: ryba - pstrąg.
Do tego: cytryna, pietruszka, koperek, sól, pieprz, trochę masła.

   
Myjemy, solimy, pieprzymy, skrapiamy cytryną. Następnie pakujemy w środek zioła + plasterek cytryny. Na wierzch trochę masła. Done.


 
Zawijamy w folię i do piekarnika na 25/30 minut w 180ºC. Po czym wygląda mniej więcej tak:




BON APPÉTIT!


JUSTYNA: Fuuuj. Mam to nieszczęście, że wokół mnie sami miłośnicy ryb, a mnie na samo wspomnienie tych wodnych potworów wyciągniętych przez mamę z piekarnika robi się słabo. Ja wiem, że zdrowe. Ja wiem, że nawet smaczne. Ale jemy też oczami, a widok powyżej nie dodaje mi apetytu. Tego właśnie w rybach nie lubię: ich wyglądu oraz ości :P

PATRYCJA:  Hmmmm mnie tam widok na zdjęciu powyżej zachwyca i ta folia aluminiowa taka...malarska. Poważnie.

wtorek, 23 kwietnia 2013

PAPIEROWA PASJA




PATRYCJA: Mamy dziś Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Z mojej  perspektywy wypadało by coś na ten temat. Zresztą pewnie nie tylko mojej, w końcu książki, teksty, gramatyka i poprawna pisownia to konik Justyny :).
Zastanawiałam się którą książkę wybrać, która będzie najbardziej odpowiednia do tego posta. Oczywistym jest że mój zdrowy rozsądek w korespondencji z moim zafascynowaniem, nie dał rady wybrać jednej pozycji. Dlatego opowiem dziś o dwóch, ale w mocnym skrócie żeby was nie znużyć ;).

Na początek najodpowiedniejszy wydaje mi się ,, DOM Z PAPIERU'' Carlos Maria Dominguez.


Krótkie, urokliwe opowiadanie w którym książka jest głównym bohaterem. Zarówno jej fizyczność, jak i wartość treści które możemy w niej odnaleźć. 
Historia o osobach które poświęciły swoje życie książkom. O osobach które książki doprowadziły do szaleństwa, ale także o prawdziwej przygodzie dzięki której odkrywamy co mogą one znaczyć dla innych.
Cienka bo tylko sto-jedenaście stron, marginesy z oddechem, brązowy druk. Miło ja wziąć w dłoń i przeczytać przy kawie za jednym zamachem. Bo umówmy się cegła to nie jest ;). Ale jest o tym jak z książek można zrobić prawdziwe cegły, zbudować z nich dom i znaleźć schronienie. Nie tylko mentalne ale takie prawdziwe, fizyczne. Polecam, zwłaszcza dziś :)


   Mała próbka ;)


Przejdźmy dalej. Ostatnio przeczytana.

„Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem wiele razy.
Rodziłem się i umierałem wiele razy, w wielu miejscach.
Nigdy nie miałem dzieci i nigdy się nie zestarzałem. (…) Widziałem piękno niezliczonych postaciach. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Raz zabiłem ukochaną kobietę, umierałem za nią wiele razy, lecz nic mi jeszcze z tego nie przyszło. Ciągle jej szukam. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni.” 



Taki opis widnieje na odwrocie książki ,, Nigdy i na zawsze'' Ann Brashares. Kiedy weszłam do swojej ulubionej księgarni, gdzie kasa przecieka mi przez palce jak woda. Okładka szybko przykuła moją uwagę, gdy przeczytałam ten opis oraz pierwsze 4 strony, stwierdziłam że nie pozostaje mi nic innego jak kupić.
Nie wiem dlaczego ale „Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem wiele razy.'' Zrobiło na mnie największe wrażenie, to jakby kwintesencja fabuły.
Zacznę od tego, że jest to książka o miłości która trwa ponad czasem. Jednak już na samym początku zaznaczam, że nie jest ona przepełniona banałami i infantylnymi opisami, lepkimi jak wata cukrowa w dłoniach 4latki ;). 
Dobrym pomysłem jest przenikanie się wątków z przeszłości oraz teraźniejszości. Ponieważ  moi drodzy czytelnicy główny bohater Daniel, ma niezwykły dar. Otóż nie czaruje, nie jest wilkołakiem ani krwiopijcą w pelerynie. Posiada on pamięć wsteczną, a konkretniej pamięta swoje poprzednie wcielenia. I tak się niefortunnie składa że w jednym z pierwszych wcieleń około 520 r.n.e będąc żołnierzem, nieumyślnie podpalił dom w którym mieszkała ONA. Niestety ONA spłonęła. 
Tutaj zaczyna się cała historia. Daniel stara się ją odnaleźć w każdym swoim życiu, ale nie jest to łatwe. Często nie widzi jej nawet 400 lat. A kiedy nareszcie ją spotyka ma ona albo 4 lata, albo 60 lat. Przy czym on akurat jest młodzieniaszkiem. Zdarza się też że umiera chwilę po tym jak ją odnajduje, ewentualnie jest żoną jego brata. Nie jest łatwo, zwłaszcza że ONA NIE PAMIĘTA. Jednak los sprawia że raz na jakiś czas trafiają na siebie i jego w tym głowa aby tę szanse dobrze wykorzystać.
Podobają mi się opisy żyć Daniela. Ukazanie szczegółów czasów starożytnych i tych  postępujących po nich. Ciekawy jest punkt widzenia Daniela kiedy w czasach współczesnych wraca w miejsca w których żył kilkaset lat temu. 
Koniec jest zaskakujący, nie jestem pewna czy na to liczyłam. Pozostawia duży niedosyt. Ale może właśnie to sprawia że tak mocno zapadł mi w pamięć?
Zdecydowanie polecam :) 


Na sam koniec mały smaczek. 
A może -  na sam koniec weźmy głęboki oddech - to lepsze wprowadzenie?
Dla maniaków zapachu świeżo drukowanej książki, stworzono coś specjalnego.


Połączenie współpracy trzech postaci. Wydawcy, kreatora mody oraz perfumiarza. 

( Pomysł  na „Paper Passion” powstał już w 1997 roku, kiedy projektant mody a zarazem miłośnik książek, Karl Lagerfeld, poprosił Steidla o wydrukowanie dla prasy książek o wprowadzanym właśnie na rynek zapachu perfum („Jako”). Podczas premiery książki zostały umieszczone na siedzeniach zaproszonych gości, ale Steidl odradzał takie rozwiązanie, ponieważ silna woń świeżo drukowanego papieru – jego zdaniem – mogła się źle kojarzyć podczas uruchomiania nowej marki perfum. Wówczas Lagerfeld, którego osobista biblioteka liczy podobno 300 tysięcy książek, powiedział: „Zapach świeżo wydrukowanej książki to najlepsze perfumy na świecie.” )


Tak właśnie powstały perfumy o zapachu świeżo drukowanego papieru. Wyobrażacie sobie pachnieć jak nowo oprawiona książka. Ciekawe czy to przyciąga inteligentów? A może po prostu ktoś mógłby pomyśleć że pracujesz w drukarni? ;)
 Muszę sprawdzić czy te perfumy są dostępne u nas na rynku, warto je powąchać. Choćby z czystej ciekawości. Póki co pozostaje mi wsadzić nos w moje jeszcze nie przeczytane, czekające na półce :D.


Chcielibyście wejść w ich posiadanie? Ja jestem zdecydowanie za! :)
Zresztą taki zapach Unisex  zamówić można już za :

      Paper Passion 
     
UK £68.00 £47.60
US $98.00 $68.60
EC €85.00 €59.50




środa, 17 kwietnia 2013

Sen Justyny + Kontraatak na zbiegi okoliczności ;)

JUSTYNA: Ostatnio pisałaś o snach. Jeżeli o to chodzi to sny ostatnio nie dręczą mnie żadne, może dlatego, że niewiele miałam okazji, żeby długo spać w ostatnim czasie...

PATRYCJA: To może powrócimy do snu, który opisałaś tutaj, przecież już dawno miałam go zinterpretować, jednak w pierwszej kolejności obalę, tudzież skonfrontuję twój sceptycyzm dotyczący mojego posta o książce Jamesa Redfielda.
Po pierwsze chyba nie przeczytałaś tego co napisałam uważnie, stwierdziłaś:

 ,,Tak naprawdę, wszystko jest zbiegiem okoliczności. To, że zaczepił Cię facet w kolejce, a później zostaliście parą. Co za zbieg okoliczności, gdyby nie zaczepił nie bylibyście nią :O Poszłaś na ciuchy i znalazłaś bluzkę od Dolce - ojej, gdybyś nie poszła nie miałabyś Dolce w szafie! Poznałaś na uczelni koleżankę, która chodzi na Zumbę i Cię nakręciła - bez tego nigdy byś się nie wybrała, a tak kręcisz tyłkiem już prawie jak Shakira! Można się zapędzić w kozi róg oddając się wierze w zbiegi okoliczności, intuicję czy tłumaczenie snów. To powinien być tylko dodatek do życia - taki smaczek, ciekawostka. ''

Bo widzisz ja mówię o energii chi oraz o intuicji którą należy się kierować aby codzienność stała się trochę bardziej wyjątkowa. A ty wyjeżdżasz z tyłkiem Shakiry i pójściem na szmaty, spłycając ten temat do poziomu kałuży. Wyłapywanie w życiu takich elementów to już raczej jasnowidzenie a nie intuicja.
Oczywiście w pewnym sensie masz rację tylko, że ja nie mówię o zwykłych wydarzeniach, jak stanie w kolejce i ślinienie się na typa z fryzurą jak James Dean i akurat on stwierdzi że twoja zaczeska jest równie imponująca dzięki czemu się poznacie i spłodzicie potomka.
Staram się zwrócić uwagę na sytuacje ważne, takie które warto zauważyć z szczególnych momentach życia.  Zresztą odnosiłam się do książki której nie czytałaś, także pożyczę Ci ją. Przeczytasz i  kiedy będziesz miała jakieś względne pojęcie na dany temat z pryzmatu tego do czego się odnoszę, to porozmawiamy. Bo póki co potraktowałaś to jak zabobon babci Kaliny ze wsi pod Włoszczową ;)

A teraz sen. Po pierwsze jaki jest sens w tym, że pytasz mnie o interpretację skoro pomiatasz tymi wątkami? Przy czym zaznaczasz w śnie zbieżność okoliczności? :D Ale OK.

Twój sen:

Rozmawiałam z kimś na fb, to były późne godziny nocne, a potem śniła mi się dziewczynka - dziecko medium, wyglądała trochę jak ta z Ringu :p Próbowałam razem z innymi pozbyć się jej jakoś z domu. Na drugi dzień okazało się, że mój znajomy z którym rozmawiałam przed pójściem spać, czytał w tym czasie książkę o dziecku medium :P 

Interpretacja, bardzo zresztą prosta. Jest to sen prognostyczny dotyczący banalnej sytuacji. W tym przypadku postać z książki/filmu występuje u Ciebie we śnie, a wcześniej dana osoba mocno skupiła swoje myśli na tym temacie. Nie wiem kto to, ale w jakiś sposób jesteście ze sobą połączeni emocjonalnie. Są też sny prognostyczne dotyczące ważnych wydarzeń i posługujące się bogatą symbolika. Jednak wasza więź nie jest aż tak wyraźna ;)


Fin :*

JUSTYNA: Raczej nie przeczytam tej książki bo te tematy mnie nie kręcą. I nie spłyciłam tematu, tylko  próbowałam go zaserwować w prostej formie. Ale chyba czegoś nie rozumiem? To jakie jest sedno książki? Wymieniasz takie tematy jak: co kieruje ludźmi kiedy podejmują decyzje, znaczące spotkania, jak kierować się intuicją. Może nam je przybliżysz i w ten sposób bardziej zachęcisz do tej zakręconej tematyki. Moja duchowość wyczerpała się już dawno temu, ale zobaczymy - być może jest to źródło odnawialne.

Wiem, że temat snów prognostycznych już się przewijał i nawet jedna z naszych czytelniczek (pozdrawiamy!) poprosiła Cię o interpretację, ja jednak czuję niedosyt i chętnie zapoznałabym się jeszcze z kilkoma przykładami takowych. Próbuję odszukać w pamięci sen, któremu mogłabym przypiąć plakietkę "ważny sen prognostyczny" ale chyba powinnam poznać kilka jego sztandarowych cech, żeby umieć go odróżnić od snu zwyczajnego (jest jakaś fachowa nazwa dla mniej ważnych snów? :P). 

PATRYCJA: Tematem książki jest rozwój duchowy, a może jego nowa wizja. Autor ukazuje nam w jaki sposób zbiegi okoliczności pokierowały go ku jego przeznaczeniu. I stara się nas nauczyć jak my sami możemy odnaleźć swoje. 

 ''Wydaje się, że coraz więcej ludzi zaczyna być świadomych zbiegów okoliczności, które przydarzają się im każdego dnia. Niektóre z tych wydarzeń są ważne i doniosłe. Inne zaś niewielkie, niemal niezauważalne. Wszystkie one jednak sadła nas dowodem, że nie jesteśmy sami, że na nasze życie wpływa jakiś tajemniczy proces. I kiedy choć raz doświadczymy uczucia ożywienia i pobudzenia, jakie te zbiegi okoliczności wywołują, wydaje się niemożliwe, by nie zwrócić na nie uwagi. Zaczynamy więc wypatrywać takich wydarzeń, oczekujemy ich i aktywnie poszukujemy ich głębszego, filozoficznego znaczenia.''

Pokazuje nam jak podnieść swoją świadomość duchową, oraz spojrzeć na to co nas otacza z trochę innej perspektywy. Wiadomo, że ja lubię takie historię wplatać w swój życiorys, ale nie każdy musi. Nie zamierzam bawić się w Jehowych i namawiać kogoś do tego żeby się w to wkręcił. Wolna wola. 
Wiesz, dla niektórych podnoszenie duchowej świadomości to zapewne wizja osoby siedzącej 2/4 doby w pozycji kwiatu lotosu i medytującej. Osoby która jest w 100% eko itp. A to nie do końca tak. Mnie najbardziej podoba się jego podejście do natury. Bo nie jest nowością, że kiedy znajdujemy się w górach, lesie albo w innych okolicznościach przyrody. To po prostu jesteśmy bardziej zadowoleni z życia i szczęśliwi, mamy więcej energii. 
Książka mówi nam jak tę radość życia utrzymać na co dzień :) Nie da się sprecyzować o czym jest, bo skoro jest o rozwoju to musiałabym ją tutaj wkleić rozdział za rozdziałem. Dla mnie stała się inspirująca. Pozwala mi zrozumieć pewne rzeczy do niegdyś wielce niewyjaśnione. Lubie takie klimaty, a ile z tego wcielam w swoje życie, pozostawię już dla siebie.
Jeśli chodzi o sen.
Prognostyczny (ważny) to przewidujący dane konkretne wydarzenie lub ukazujący połączenie z jakąś osobą ( przez co można śnić/myśleć o tym samym), a ten o którym myślisz i mówiłam o tym wcześniej to sen archetypowy - czyli zapowiadający zmiany, ważne wydarzenie ale nie nieokreślone w treści :).
A fachowa nazwa dla mniej ważnych snów to - zwykłe sny. Nie ironizuj i nie dokopuj się głębi w każdym aspekcie dyskusji o snach. Bo w wiele z nich, a może nawet większość. To porządkowanie danych z dnia minionego. I na szczęście tej głębi nie posiadają ;). 




 Chociaż nie będę ukrywała, że byłoby miło gdyby ta tematyka was wciągnęła ;)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Szybki rysunek bardzo długiej znajomości :)


PATRYCJA: Postanowiłam trochę więcej porysować i raczyć was takimi oto pracami. Czy wam się to podoba czy nie! ;) Ktoś z was wie kto to? Ciekawe co na to Just, bo tym razem wrzucam bez uzgadniania z nią . Drżyjcie...


JUSTYNA: Jak mogłaś... przecież wiesz, że się łatwo wzruszam :p Chcę to mieć na tapecie! :)

środa, 10 kwietnia 2013

Interpretacja snów - PORY ROKU ;)

PATRYCJA: Dobra, minęło już trochę czasu odkąd pojawił się jakiś konkret. Minęło sporo czasu, bo tego czasu nie było raczej w nadmiarze. Święta, wyjazdy, rozjazdy - sami wiecie.


Dziś zajmiemy się tematem dość adekwatnym do otaczającej nas rzeczywistości, ponieważ wszyscy tak mocno wyczekujemy WIOSNY - skąpanych w słońcu dni i tego mocnego plusa na termometrze.
Niektórzy z nas przekładają to na senne marzenia, ponieważ wyglądając za okno pozostaje nam tylko marzyć o tym, że będziemy mogli wyjść z domu bez kurtek, czapek, szalików i innych elementów grzewczych. Inni z kolei otaczają się kolorami i pozytywną energią:)

Zacznijmy od snów. Motyw pór roku często przewija się w naszych snach. Sen związany z tym tematem, który wybitnie zapadł w moją pamięć prezentował się mniej więcej tak (w mocnym skrócie): ogród, zima, wszędzie śnieg a ja jestem bardzo lekko ubrana, co zdecydowanie nie pasuje do otaczającej mnie przestrzeni, ale nic nie mogę zrobić. Nagle przychodzi Pan w kapeluszu, wchodzi do ogrodu i zwija pokrywę śnieżną jak wielki biały dywan, a spod tego właśnie dywanu wyskakuje biały królik. Pan w kapeluszu zarzuca dywan na ramię i odchodzi... W ogrodzie zaczyna panować wiosna w pełnym rozkwicie. Ten sen mogę uznać za zdecydowanie pełen energii, wiosna to dobry znak.

Ale konkretnie: śpimy, śnimy i teraz po kolei i z lekka pobieżnie:

WIOSNA: Nie trzeba być geniuszem, aby domyśleć się, że to naprawdę pozytywny znak. Wiosna to odrodzenie, nowe możliwości, nowe znajomości, miłości. Rozwój talentów. Zaczyna się nowe - lepsze.

LATO: Wielkie możliwości, bo przecież wtedy jesteśmy najbardziej szczęśliwi. Odpoczywamy, cieszymy się życiem. Jeżeli śni nam się lato, oznacza to że to dobra pora aby realizować swoje plany. Że czas w którym się znajdujemy powinniśmy wykorzystać najlepiej jak potrafimy. Niezależnie czy chodzi o pracę, związek, lub też rozwój osobisty. Po prostu należy działać.

JESIEŃ: I tutaj należy zwrócić uwagę, czy to piękna polska jesień. Czy smutna skąpana w strugach deszczu i opiewająca w smutek. Jesień sugeruje nam, że nasz dobry czas się kończy i jeśli mamy zrobić coś istotnego warto z tym poczekać. Może to też oznaczać, że powinniśmy odpocząć, przystanąć na chwilę (interpretację zawsze dobieramy do aktualnych wydarzeń w naszym życiu). W każdym razie jesień nie wróży sukcesów ani górnolotnych wydarzeń w zakresie emocji.

ZIMA: Kiedy śni nam się zima, zapowiada to ochłodzenie emocji zarówno w związkach jak i w interesach. Taki okres zamrożenia, który być może lepiej przeczekać? A wszelkie przedsięwzięcia należy odłożyć na potem.

Oczywiście to nasz wybór co  zrobimy z taką informacją ;) Oczywistym jest że nie będziemy się kierować tylko i wyłącznie snami... jednak czasami warto zwrócić na nie uwagę :) 

A teraz skupmy się na wiośnie... przecież za oknem tak buro i ponuro. Jest tyle alternatyw aby sprowadzić ją do domu, skoro sama nie chce przyjść. 
Przypadkiem przykuły moją uwagę poduszki które widzicie poniżej. Szkoda, że wydruk cyfrowy wykonuje się tylko na poliestrze. Drukowałam kilka razy na własne potrzeby w ten sposób i  według mnie obniża to walory estetyczne (Justyna powinna pamiętać zeszłoroczną zimową wycieczkę do drukarni w Zgierzu w którym zgubiłyśmy się zanim zdołałyśmy wysiąść z tramwaju). Mimo to poduchy są całkiem w porządku ;)


  
 Powiadam wam, że Justyna i tak wybrałaby tę poduchę ;)



Ale nie byłabym sobą kończąc na poduchach. Zgooglowałam wiosnę wzdłuż i wszerz. Zaczęłam się przy tym zastanawiać jak spostrzegały ją postacie które miały okazję żyć w zupełnie innych czasach i od razu przyszły mi do głowy pewne obrazy... dosłownie. 
Pierwszy to Altana. Studium II Aleksandra Gierymskiego, pełna słońca i budzącego się dnia oraz całej masy cierpliwości dla tła, której ja bym pewnie nie miała.


Ta sama altana, ten sam autor... tylko okoliczności trochę inne. Szkice do obrazu powstawały kilka lat, a przedstawione modele malowane są z natury. Ile wiosen musiało minąć zanim ta chwila została uchwycona?
Odchodząc od tematu, Just wyobrażasz sobie w dzisiejszych czasach iść tak ubraną na majowego grilla? Oczywiście w altanie ;)


 Marie Egner - In the Blossoming Bower (W kwitnącej altanie), 1896
Takiego widoku wyczekuję najbardziej:


Na koniec odrobinę realizmu. Nasze ulubione Donovaly. Krokusowa wiosna.


niedziela, 7 kwietnia 2013

Dumka na trzy serca!

PATRYCJA: Wczoraj wróciłam na Łódzkie rejony i stwierdzam, że to nie w Łodzi kołysze, ale w Końskich! I uwierzcie, nie ma to nic wspólnego z morską chorobą. Chociaż w nadmiarze kończy się tak samo.

JUSTYNA: Słowem wyjaśnienia spędziliśmy uroczą noc, okraszoną robioną przeze mnie, siarczyście mocną cytrynówką oraz całkiem niezłą sklepową pigwówką... A że jesteśmy trochę nienowocześni to w tle leciały Czerwone gitary, Natasza Zylska, Halina Kunicka itp.

Niżej zdjęcia trzech gwiazd Polskiej sceny muzycznej... głęboko ukrytej. I lepiej niech tak pozostanie ;)



 Mój wyśniony akcent ;)




LOVE :D




A na koniec motyw przewodni, czyli walc z "Nocy i dni"...



wtorek, 2 kwietnia 2013

Jak Kasia Tusk pomogła nam się spakować

Tutaj możecie przeczytać rady panienki Katarzyny, które uratowały nam życie.

Tak się składa, że z okazji przyjazdu na święta do domu, możemy pisać ten post razem, siedząc w naszej ulubionej koneckiej kawiarni. Po tym jak przez ostatnie dziesięć minut kłóciłyśmy się od czego zacząć, zaczynamy wątpić, że jest to trafiony pomysł. Mimo to spróbujemy. W tle leci Cyndi Lauper "True colors" a my popijamy whiskey piwem. 

JUSTYNA: Kasia pisze, że warto już trzy tygodnie przed planowanym wyjazdem, nawet jeśli ma być krótki, zastanowić się i zaplanować swoją garderobę. To był strzał w dziesiątkę! Kasia jeszcze tego nie wie, ale jest moją bratnią duszą - ja już spożywając karpia przy wigilijnym stole zastanawiałam się w jakim stroju pójdę do kościoła ze święconką. Bałam się jednak, że moje pomysły uciekną mi z głowy - ale i tu Kasia spieszy nam z pomocą i radzi by zrobić listę ubrań w swoim kajeciku. Pati, Ty też zapisałaś? Muszę się przyznać, że byłam bardzo przewidująca wciągając na listę pozycję "narty", bo w naszym mieście śniegu było więcej niż w Zakopanem. 

PATRYCJA: Czytając wyżej wymieniony artykuł, uderzyło mnie kilka niezwykłych rad. Nie będę ukrywała że pakowanie nigdy nie było moją mocną stroną. Pomimo tego, że z domu wyprowadziłam się 11 lat temu, a w związku z czym sztukę tę powinnam mieć opanowaną do perfekcji. Nie chciałabym krytykować Katarzyny, ale absurdalność zawarta w jej poście jest mocno hmm... absurdalna? ;) Logistyka być może również nie jest moją zaletą, ale trzy tygodnie? NIE SĄDZĘ. Być może kiedy dorobię się walizki LV stwierdzę, że żalem było by mieć w niej bałagan i przedmioty niegodne aby je w niej umieścić. 

JUSTYNA: Jak widać pozycje z mojej listy zostały ograniczone do absolutnego minimum. Przytaszczyłam ciężką książkę o Grabażu - na nic mi się to jednak zdało, bo nie było czasu na czytanie. Wiesz Pat, ja chyba jestem już pijana. Lepiej wstawmy po prostu zdjęcia :p

PATRYCJA: W takim razie zakończę ten post tak. Ja pakowanie walizki zaczynam trzy minuty przed wyjściem, nawet jeżeli wyjazd trwać ma 2 miesiące. W związku z czym moje nieumiejętności logistyczne sprawiają, że z każdej pary mam tylko 1 skarpetkę. 

JUSTYNA: Moim problemem w pakowaniu jest to, że zawsze zabieram ze sobą połowę szafy, po czym klnę na to, że torba urywa mi ramię (w walizce od tych ciężarów kółka powykręcały mi się we wszystkie strony). Na kolejny wyjazd postanawiam za to być mądrzejsza i zabieram o 3/4 mniej ładunku po czym stwierdzam, że nie mam się w co ubrać.

PATRYCJA: Mogłabym stwierdzić że w meritum nie nadajemy się na córki Premiera, być może dlatego że mamy takich ojców jakich mamy. Choć z mojej osobistej perspektywy, tatuś Kasi również nie jest człowiekiem bez skazy ;)

Stylowe zdjęcia z pakowania Patrycji:




Kiedy się posiada zwierzęta należy być odpowiedzialnym i zabrać je ze sobą. Oto Jurek w pojemniku na mocz... :p (normalnie jego domek jest większy)


A teraz stylowe pakowanie Justyny:

Hmm... czy tyle mi wystarczy? Chyba nie...



Czy Was również zaintrygował post Kasi? I jak podobają się Wam nasze (nie)idealnie spakowane torby od Luii Vitą?... ;)