niedziela, 24 marca 2013

Moja miłość: Grabaż i Strachy na Lachy

JUSTYNA: Spontaniczność była chyba moją ukrytą cechą, która ostatnimi czasy, raczkując, powoli się ujawnia. Było tak: sobota, mało wciągające zajęcia na uczelni. Koleżanka ni stąd, ni zowąd celuje we mnie pytaniem: "Hej, idziesz z nami na koncert Strachów? No, chodź! Chooodź!". Trafia celnie bo uwielbiam Grabaża w każdej wersji, czy to Pidżama, czy jakikolwiek inny zespół, a plakat Strachów, podobnie jak było z Biesami, śledził mnie w drodze do pracy już od jakiegoś czasu. Ona namówiła mnie, ja namówiłam jeszcze dwie osoby, z czego jedna z nich namówiła jeszcze kogoś i tak jakoś uzbierała się całkiem pokaźna grupka, która później i tak rozpełzła się gdzieś po różnych krańcach sali. Koncert odbywał się z kultowym klubie Studio na Miasteczku Studenckim. Z żalem muszę przyznać, że po 4 latach w Krakowie byłam tam dopiero pierwszy raz, czego szczerze żałuję i obiecuję poprawę. Zanim na scenę wyszły Strachy, grały dwa zespoły: Transsexdico, któremu nie miałam okazji się przyjrzeć, bo czas ten poświęciliśmy na picie piwa przy stoliku oraz Hurt, któremu przyglądałam się dopiero pod koniec, świetnie rozruszali publiczność, która przyjęła ich bardzo energetycznie, oczywiście hitem była piosenka "Załoga G." Jednak dla mnie tego wieczora liczyło się tylko jedno - zobaczyć w końcu na scenie Grabaża. Zanim to się stało upłynęły długie minuty oczekiwania w napięciu... aż w końcu pojawił na scenie pojawił się ON...


... jedyny mężczyzna po 45 roku który mógłby zostać moim mężem ;) Zaczęli od "Dzień dobry, kocham Cię", Grabaż nie musiał się wysilać - całą piosenkę zaśpiewała publiczność, która od początku do końca była w pełni oddana i współgrała, poddając się sugestiom swojego wodzireja. Oczywiście najgoręcej było pod sceną ;) Sam Grabaż nie spodziewał się chyba aż tak ciepłego przyjęcia, dziękował i nawet kilkukrotnie wyrwało mu się: "Kocham Was, kurde!" :) Warto wspomnieć, że wczorajszy koncert był dla niego dużym wysiłkiem z powodu kłopotów zdrowotnych - podziękowania składał więc też doktorowi ze Szpitala w Nowej Hucie.



Piosenki z najnowszej płyty przeplatały się z tymi, które zapisały się w historii zespołu jako kultowe. Publiczność oczywiście najbardziej domagała się "Piły", ale Grabaż subtelnie gasił te zapędy, mówiąc np. do jednego z fanów: "Wiesz, gdybyśmy to teraz zagrali, to bukmacherzy by się ucieszyli". Tak więc "Piła" była dopiero na sam koniec i znów Grabaż nie musiał wkładać w nią wiele wysiłku, śpiewała cała sala - od początku do końca. Ja poczęstuję Was jednak piosenką, której nie było, a bardzo chciałabym ją kiedyś usłyszeć na żywo...


A teraz krótko: dlaczego kocham Grabaża? Od twórczej strony za wszystkie teksty (chciałabym w końcu wejść w posiadanie "Wierszy", które ukazały się nakładem Lampy i Iskry Bożej). Są fragmenty piosenek, które wywołują u mnie dreszcze i których mogłabym słuchać na okrągło. A od strony prywatnej za wszystkie udzielone wywiady i za to, że nie wiem kim jest jego żona i jak wygląda jego syn ;)

Żałuję, że nie mam żadnego zdjęcia z koncertu, cóż, może kiedyś w końcu kupię sobie porządny aparat.

A teraz ciekawostka, czym m. in. inspiruje się zespół Strachy na Lachy...


PATRYCJA:  Hmmm... Justyna i jej mąż Grabaż. Jak wykwintnie to brzmi... i tutaj po raz kolejny docenię moc ortografii, jak dobrze że przez Ż ;)
Jeżeli chodzi o Strachy, był okres kiedy mocno męczyłam ich płyty. A były to czasy kiedy mój discman królował jako hit/szczyt nowoczesności. A możliwość słuchania muzyki poza domem bez konieczności przewijania taśmy, TO BYŁO COŚ ;).
Lubię ich, nie kocham Grabaża tak mocno jak Just, ale mimo to darzę ich głębokim sentymentem.
Jeszcze dodam tylko ze spontaniczność omija mnie ostatnio szerokim łukiem. A może ja ją? Jeżeli tak, to tylko ze względu na zimową aurę. Słowo ;)

JUSTYNA: Przyjedź do Krakowa, spontan gwarantowany, może wystawa "The Human Body Exhibition"? Chociaż ja mam opory...

PATRYCJA: Ja nie mam! I ostatnio rozmawiałam o tej wystawie. Bardzo chcę ją zobaczyć, bo z założenia jest nie zwykła...tylko boję się bać co mi się będzie po jej obejrzeniu śniło ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz