środa, 27 lutego 2013

Emu - dlaczego je kocham.

Nie jest łatwo zdobyć moje serce. Z natury jestem sceptyczna, więc wątpiącym wzrokiem patrzyłam na moją siostrę rozpływającą się nad zaletami butów Emu, których czas świetności rzekomo się kończy. Że takie wygodne, że takie ciepłe, że innych butów na zimę to ona już nie chce i że wie, że brzydkie ale gdzieś to ma i nosić będzie już zawsze. "Zwariowała" myślałam i planowałam zakup lśniących, gładkich, czarnych, eleganckich kozaków na ten sezon. Toczyłam rozmowy w damskim gronie, zasięgałam rad, jedną z nich poczęstowała mnie mama: "tylko nie kupuj tych kłapci!" - rzekła na myśli mając tytułowe Emu. "Jeszcze nie zwariowałam" - pomyślałam i ruszyłam na łowy. 

Zaczęłam z hukiem - jadąc do Factory w Modlniczce, rozochocona wspomnieniem poczynionych tam kiedyś, bardzo udanych zakupów (które doprowadziły moje konto do opłakanego stanu). Złośliwy los jednak zawsze stara się by w sklepach brakło tego, czego aktualnie poszukujemy, a panował nadmiar innych, zbędnych, ale podobających nam się przedmiotów. Przykładowo: idziesz po spodnie. Okazuje się, że modny w tym sezonie krój, który pasuje wszystkim, tylko nie Tobie, szyderczo patrzy się na Ciebie z wieszaków we wszystkich sklepach molochu, a Ty wciskasz się w nie z braku laku w przymierzalni, czego efektem jest groteskowy widok w lustrze. Potem lawirując wśród sklepowych półek kątem oka dostrzegasz to cudo. Boską sukienkę w której z pewnością będziesz wyglądać jak Monika Bellucci. To jak dalej potoczy się historia zależy od aktualnej zasobności Twojego portfela. Albo będzie Twoja, albo rozgoryczona pójdziesz szukać spodni, które są w tym momencie bardziej niezbędne niż szałowa kiecka. Spodni nie znajdziesz zanim ogarnie Cię shoppingowe zmęczenie i stwierdzisz, że wolisz do końca życia zdzierać ostatnie jeansy niż przymierzyć jeszcze dwie pary, po czym wrócisz rozczarowana do domu, zastanawiając się po drodze w co się jutro ubierzesz. 

Tak właśnie było z moimi czarnymi, lśniącymi kozakami. Niby były, a jakoby ich nie było. Niewygodne, źle wyprofilowane, za mało ocieplane, za drogie, za tanie. Wszystko na nie. Po którymś kolejnym, nieudanym przedsięwzięciu zakupowym, tym razem już w Galerii Krakowskiej w Humanicu zasiadłam w fotelu a wzrok mój padł na półkę na której stały Emu. Pomyślałam, że przymierzę. Ot tak, z ciekawości. Nie będę się rozpływać w opisie odczuć, po przymierzeniu butów, podsumuję tylko słowem: boskie. Tak dokładnie pomyślałam, że są BOSKIE. I ogarnęła mnie panika, bo przecież oczywistym jest, że daleko im do eleganckich kozaków. Nie kupiłam. Pojechałam do domu i plułam sobie w brodę, że tego nie zrobiłam i zmuszona będę po raz drugi telepać się tramwajem do Galerii. 

Na drugi dzień, zaciągnęłam tam koleżankę. "Radź mi" - błagałam, a sprytu sporo w to włożyłam, bo wiedziałam, że jej się te buty nie podobają. Poprosiłam, żeby przymierzyła. Przymierzyła i powiedziała: "KUP". Dzięki temu, miałam mniejsze wyrzuty sumienia, kiedy ekspedientka ściągała z mojego konta kwotę 250 złotych. No właśnie. Jak na Emu, to tanio prawda? W sklepie była promocja: cały asortyment -30%. 

Odkąd jestem ich szczęśliwą posiadaczką, nie byłam jeszcze chora tej zimy. Są bardzo wygodne, ciepłe i nie przemakają. Wbrew ogólnemu przekonaniu, że nie powinno się ich prać, ja wrzuciłam je do pralki i nie zdarzyła się z tego powodu katastrofa. Wiem, nie są piękne. Ale przysięgam wszystkim przeciwnikom - załóżcie je raz, a nigdy więcej nie będziecie chcieli ich zdjąć! ;)

PATRYCJA: No cóż , chyba nigdy nie miałam do nich awersji. Jakoś po prostu zakup ich nigdy nie był na mojej liście priorytetów ;). Jednak zagłębiając się w temat, weźmy pod lupę pochodzenie surowców. 
Kochani o to matka tudzież ojciec waszego stopo-ocieplacza :D



 Wiem, wiem w 100% urocze ;)

4 komentarze:

  1. popieram....w gdy założysz Emu czujesz że chodzisz po chmurach;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja kocham Emu -Ugg..już dużo lat je noszę mam wszystkie z całej kolekcji .Dla te kamasze to jak chodzenie na boso gdyz wtedy czuję sie wolna i taka Grandż! jak ludzie z Woodstock..Noszę je w domu i na co dzien .Z reguły dobieram kolor butów do moich ubrań ale i samopoczucia..To jak z perfumami ..Jaki humor taki zapach -kolekcjonerskie zapachy rozświetlają wonią moją codzienność przez co czuję sie doskonale i dużo komfortowo.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja akurat mam emu - Emu ;) Chętnie kiedyś zakupię też UGG, jestem ciekawa czy jest między nimi różnica. Nigdy jeszcze nie miałam tak wygodnych butów i nie zamieniłabym je nawet na Louboutiny... jeśli w ogóle ktoś zaproponowałby mi taką zamianę :p / J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Emu moje marzenie.

    OdpowiedzUsuń