czwartek, 14 lutego 2013

Kremunie, masunie i inne wcieranki.

PATRYCJA: Oświadczam uroczyście że Justyna jest złą kobietą. Każe mi pisać o kremach, maskach itp.
Fakt, lubię wynalazki, ale pisanie jak się maziam glonem pod okiem,  to poniżej mojej linii oporu.
Nie powiem wam co wymyśliła dziś rano ( sms o 6:31...:] ), bo już tu nie wrócicie.
Postawiłam ją na szczęście do pionu. I nie waż się odbijać piłeczki!, bo taka jest prawda :D

Także ok, z bólem przesuwam granicę. Będzie o kosmetykach. Drastycznie i tylko o tych wdg. Mnie wartych jakiejkolwiek uwagi.
Ewentualnie tych które wywołały we mnie traumatyczne przeżycia (takich jak suszony morszczyn pęcherzykowaty...)

I chyba od niego zacznę, i na nim dziś zakończę.

A więc z cyklu:

POSTRACH MOJEJ ŁAZIENKI I BIEDNEGO NOSA.

Fucus Vesiculosus (morszczyn pęcherzykowaty)- postać- suszona alga cięta. (50g)

 

Zastosowanie:
,,Morszczyn pobudza wydzielanie hormonów tarczycy, przyspieszając przemianę materii. Morszczyn z dobrym skutkiem jest stosowany w leczeniu nadciśnienia tętniczego i miażdżycy naczyń krwionośnych. Zawarte w nim polisacharydy stymulują działanie układu immunologicznego wzmacniając odporność. Jod przyspiesza pracę tarczycy powodując przyspieszenie działania układu trawiennego.''


Właściwości:

''Plecha morszczynu zawiera 0,05-0,1% jodu (w zależności od stopnia zasolenia akwenu), ponadto magnez, miedź, mangan, cynk, potas, siarkę, sód, chlor, ślady arsenu, nieco bromu, mannitol (5-12%), brunatny barwnik fukoksantynę oraz polisacharydy: kwas alginowy (13-19%), laminarynę i fukoidynę, oraz kompleks witamin, makro- i mikroelementów, zawierający, oprócz wyżej wymienionych minerałów, witaminę A, B1, B2, C. Stymuluje działanie tarczycy, przyspiesza przemianę materii i zwiększa ilość spalanych kalorii.''


Ja, miałam zamiar go parzyć i wlewać napar do kąpieli. Być po tym gładka i zacna. Liczyłam też na eksplozję Jodu.
MIAŁAM to idealne określenie. 
Smród po otwarciu to jedno, smród po zalaniu wrzątkiem to już zupełnie inne doznanie psycho - cielesne.  SMRÓD,SMRÓD, I JESZCZE RAZ SMRÓD.

Wiecie jaki zapach ma surowa ryba która nie żyje od kilku dni. Wyobrażacie sobie? To smród morszczynu jest 10 razy straszniejszy :D.

Generalnie zakryłam napar spodkiem. Żeby nie  paść trupem w kuchni. Po czym zadzwoniłam do Justyny z wieścią że odpaliłam broń biologiczną i chcę się pożegnać.   
Na dodatek to obrzydlistwo nabiera 25x więcej objętości niż w stanie ususzonym, u mnie nie zdążyło bo wylądowało w WC :].

Ale żeby nie było że jestem mięczakiem, to odlałam szklankę naparu do wanny. A do tego wlałam pół butelki płynu do kąpieli żeby nie zasłabnąć. TO BYŁA NAPRAWDĘ SZYBKA KĄPIEL.  Poza algo-wstrętem większych efektów nie dostrzegłam.

Być może to coś daje. Tego się nie dowiem.


A teraz smaczek . 

SĄ OSOBY KTÓRE TO PIJĄ. :] ( nie jest pojęty, ten stan desperacji).


Justyna przekaże ci opakowanie. Musisz spróbować i wydać swoją opinie :] 


JUSTYNA: Niech podniesie rękę ten, kto nie lubi plotkować o kosmetykach. Powinnaś się cieszyć, że możesz podzielić się swoją opinią na ten temat (nie pokażę palcem, bo wybiłabym Ci oko, kto ostatnio przez dwie godziny opowiadał mi o swoich maseczkowo - kolagenowo - algowych zakupach na allegro, a potem dzwonił po by zrelacjonować mi konsystencję algowego naparu). 
Chętnie go przetestuję, choć mam słomiany zapał do takich przedsięwzięć - od roku stoi w szafce kora dębu, której nie mam czasu ani chęci wykorzystać (miałam fazę na oczyszczanie).

A teraz moje 3 grosze, jeśli chodzi babskie ploteczki.

Podziwiam kobiety, które potrafią wyjść z drogerii z jednym produktem. Dziś wybrałam się do Rossmana po 2 rzeczy. Naturalnie wróciłam z całą siatką. Z ciekawszych produktów kupiłam odżywkę do paznokci 8w1 (!) firmy Eveline. Wiążę z nią wielkie nadzieje, gdyż kupiłam ją ze względu na polecenie koleżanki ;) Mam jednak coś w zanadrzu, cyknęłam szybko zdjęcie mojego makijażowego must have:


1. Podkład Vichy Dermablend - najlepszy z jakim się spotkałam jeśli chodzi o dobre krycie, jednocześnie nie tworzące efektu maski. Jest bardzo wydajny, jeden mam już od połowy września. Drugi kupiłam ponad miesiąc temu, bo poprzedni stał się trochę za ciemny (muszę pokonać klaustrofobię i pójść w końcu na solarium :p). Ma jednak dwie wady: wyjątkowo brudzi ubrania (może przez dużą zawartość pigmentu?), a w palecie są tylko 4 odcienie (ja mieszam teraz najjaśniejszą 15 z 25). Cena zależna od apteki, najtaniej znalazłam w Słonecznej - 69 złotych. W SuperPharm zdaje się 78 zł, można też spotkać cenę 100 zł. Wiem, drogo. Ale warto, bo starczy na dłużej niż inne podkłady. Wcześniej namiętnie kupowałam Bourjois, które wykorzystywałam w błyskawicznym tempie.
2. Puder Max Factor Creme Puff Translucent - niepodważalnie najlepszy jaki znam, a moją opinię podziela świetny stylista ;) Najtaniej znalazłam za 25 zł w promocji w Rossmanie.
3. Tusz Max Factor 2000 kalorii - poleciła mi go znajoma kosmetyczka. Od tamtej pory mam już czwarty i jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. Nie jest przesadnie drogi (w promocji nawet 22 złote) świetnie wydłuża i pogrubia, nie kruszy się, nie spływa. Razem z Creme Puff stanowią duet najchętniej kupowanych produktów Max Factora :) 
4. Róż do policzków 2 skin pocet Bell - kremowy i delikatny, świetnie się dopasowuje i wygląda naturalnie (do 10 zł).
5. Płyn micelarny Bioderma Sensibio - do skóry wrażliwej. Nie podrażnia, jest bezzapachowy. Bez porównania jeśli chodzi o inne płyny, nawet popularną Ziaję. Wcześniej miałam Hydrabio - był jeszcze lepszy, świetnie nawilżał. Z ceną dermokosmetyków bywa różnie - polecam szperać w internecie, albo znaleźć tanią aptekę. Ja kupiłam jakiś czas temu w promocji dwa po 250 ml za 40 zł. W Hebe widziałam ofertę 500 ml za 47 zł. Można też spotkać miniaturki (100 ml) po 9,90.

a teraz coś z innej beczki:

6. Revitalash - czyli coś o czym każdy słyszał, ale mało kto widział. Oczywiście nie wydałam 300 złotych na ten preparat. Moje zafiksowanie drogimi kosmetykami ma swoje granice, choć czasem ciężko o zdrowy rozsądek, kiedy za rogiem czai się jakaś okazja :p Dostałam tę próbkę w prezencie. A było to tak: zobaczyłam czyjeś długie rzęsy. Rzekłam: "och jej ależ Ty masz długie rzęsy". Osoba odpowiedziała: "mam długie bo stosuję Revitalash" i przyniosła mi próbkę. Używałam, nie używałam, potem znów używałam... No, nie stosowałam się do zaleceń producenta, to muszę przyznać. I tylko jedna osoba powiedziała mi później: "ojej, ale masz rzęsy". Osoba, która sprezentowała mi ten specyfik ;) Nie jestem więc wiarygodnym źródłem jeśli chodzi o ocenę efektów. Ale za to znam kogoś, kto zafiksował się na punkcie tego preparatu i już czeka na przesyłkę. Na pewno będzie pilnie stosować, więc dam jeszcze znać, czy jednak warto czy nie warto.

PATRYCJA: Ta jaką mądra, jak mnie nie ma :P. Wiesz robić poza tą strefą, to ja mogę dużo. Ale to kwestia mojego wyboru o czym chcę mówić ;).
Dziękuję, skończyłam.

JUSTYNA: No to mów, mów, mów... a nie marudzisz :p

11 komentarzy:

  1. Skąd Ty to wytrzasnęłaś?Ja nie robię z siebie królika doświadczalnego, niestety wole sprawdzone przepisy, sama z resztą wiesz o tym :)Napisz nam tutaj sprawdzone przepisy na cudowne maseczki czy inne zabiegi :P :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Eksperymentuję i dzięki temu wiem które przepisy są sprawdzone ;)
    A co do maseczek i zabiegów. Napiszę wkrótce:) P/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli chodzi o moje ciało to ja się takich eksperymentów boję...zwykła woda doprowadza moją twarz do krostek ... :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wystarczy wymienić rury w całym bloku, oraz źródło wody :D :P I nawet woda nie będzie ci groźna! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe dziękuje za dobrą radę ale zostanę jednak przy chusteczkach dla bobasków :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam też takie eksperymenty za sobą :-)
    Wypicie drożdży z mlekiem na piękną skórę!Brr....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego też próbowałam/ tyle że nie wiedziałam że trzeba je zaparzyć. I no cóż zaczęły fermentować...

      Usuń
  7. Jeśli chodzi o Max Factor podzielam opinię Justyny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam o Revitalash.Romantyczna historia. Mąż-doktor wymyślił to dla żony chorej na raka.
    Czekam na ocenę tego specyfiku. A w ogóle można to kupić w aptece?/ZZ

    OdpowiedzUsuń
  9. J. opisz lepiej jak zrobiłaś maseczkę na włosy myląc siemię lniane z owsianką ;) Warto przestrzec innych od tego typu pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak to jest jak nieuważnie słucha się przepisu :) Masz pamięć, ja już o tym zapomniałam :p

    OdpowiedzUsuń