niedziela, 17 lutego 2013

Nieulotne



JUSTYNA: Ostatni raz taką porażkę zaliczyłam, kiedy wylądowałam w kinie na szkaradnym filmie "Czarnobyl", który był poniżej krytyki.

"Nieulotne" jednak spróbuję skomentować. Do kina szłam mając w pamięci niezłe "Wszystko, co kocham". Rozgościłam się w bujanym fotelu kina Ars ze spokojem oczekując tego, co pojawi się za chwilę na ekranie. Pojawiły się widoki z odległej Hiszpanii. Nie jakieś kolorowe, przyjemne, raczej surowe krajobrazy. Pojawili się też bohaterowie - w tej roli Gierszał, na którego ostatnio jest SZAŁ, jak wskazuje samo nazwisko ;) no i Magdalena Berus, która zagrała już w jednym gniocie pt. "Bejbi blues". Pojawiła się nadzieja, że może będzie to dobry film, bo zdjęcia jakby nie patrzeć piękne. 
Co do fabuły: młodzi dorabiają na wakacjach w Hiszpanii. On lepiej zna hiszpański i jest jakby bliżej zaznajomiony z hiszpańską rodziną u której mieszka, co jak się później okazuje nie ma kompletnie znaczenia, więc można by wymazać wszelkie z nimi dialogi i sceny, a sens filmu nie uległby zmianie. Pokazana jest wielka miłość bohaterów, taka radosna, młodzieńcza, pełna seksu. On lubi nurkować. Idzie nurkować, zaczepia go jakiś facet, jest nieprzyjemnie do tego stopnia, że Gierszał (przepraszam, film wywarł na mnie takie wrażenie, że nie zapamiętałam imienia bohatera) postanawia przywalić mu butlą z tlenem w łeb. Myśli, że go zabił, więc rozpacza nad jeziorem. Postanawia zatrzeć ślady, więc zaciąga denata do bajorka, żeby upozorować zatonięcie, a tu okazuje się, że denat to jeszcze nie denat, więc nasz drogi bohater próbuje zrobić mu masaż serca i sztuczne oddychanie w celach wskrzeszenia. Ale denat upiera się pozostać jednak denatem, umiera, zostaje zatopiony i basta. Następnie nasz bohater rozpacza i postanawia wrócić (sam) do Poski, a konkretnie do Krakowa, Krakowa pokazanego z możliwie jak najgorszej strony: obrzydliwy Szkieletor, obrzydliwe Rondo Mogilskie, obrzydliwy Uniwersytet Ekonomiczny. Tutaj następuje seria smutnych scen: on nie radzi sobie z myślami, rozpamiętuje traumatyczne przeżycie itd. itd. Ona wraca z Hiszpanii. Witają się czule. Idą do kawiarni. Tam (!) on informuje ją, że zabił. Ona chce się od niego odciąć. Na domiar złego dowiaduje się, że jest w ciąży. I następuje taka seria scen: ona go unika, nie mówi mu, że jest w ciąży, on za nią chodzi, jej koleżanka dopytuje czy już powiedziała mu o ciąży, w międzyczasie ona jedzie do ojca, on ma jakiś mecz, umawiają się na spotkanie, ona nie przychodzi, on się martwi, on dostaje telefon, jej się coś stało, on jak szalony pędzi do szpitala, ona leży w szpitalu, on wchodzi na salę, podchodzi do niej, przytulają się i... koniec. To jest koniec filmu. Serio.

Moim zdaniem na jedno by wyszło gdyby wszystko skrócić, wyzbyć się dialogów i np. zostawić sam trailer, bo jest niezły, ładne zdjęcia i w ogóle i to wszystko omaścić napisem na początku: KOCHALI SIĘ. ONA ZASZŁA W CIĄŻĘ. ON ZABIŁ. ONA NIE WIEDZIAŁA CO ROBIĆ. ZOSTALI RAZEM BO ICH UCZUCIE BYŁO NIEULOTNE. I wyszłoby na jedno, a człowiek nie marnowałby 1,5 godziny w kinie, bujając się w fotelu. No właśnie. Dobrze, że fotel bujany, to przynajmniej można było odreagować niezadowolenie nonszalancko bujając się przez cały film.


PATRCYJA:  Hmmm, a obnosiłam się z zamiarem pójścia na to. Jednak zrezygnuję ;). Zresztą Gierszał jakby mnie irytuje. 

2 komentarze:

  1. No i dobrze! Zaoszczędziłaś mi Kochana parę złotych, bo też miałam się wybrać;)
    Jeśli o 'Czarnobyl' chodzi, to ja wybrałam się z całą rodzina i wzięliśmy też Mamę, bo bardzo chciała w końcu zobaczyć jakiś film w jakości 3D...Miny wszystkich członków Rodziny były bezcenne, kiedy zapytałam pana 'wpuszczajacego' dlaczego nie dostaliśmy okularów trójwymiarowych, a On spojrzał na mnie jak na totalnego czuba, po czym oznajmił, że TO NIE JEST FILM W 3D :] I film beznadziejny i nie w 3D, i Mama nie zadowolona. /Phf

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że moje zmarnowane 20 złotych posłuży przynajmniej komuś za przestrogę :p / J.

    OdpowiedzUsuń