środa, 20 lutego 2013

Słów kilka o dziewczynie, która chciała kupić komputer... Poradnik dla rudych blondynek (i nie tylko!)

JUSTYNA: Odkąd pamiętam, wchodząc do sklepów elektronicznych, kierowałam swoje kroki do działu z laptopami Sony Vaio i tęsknym wzrokiem spoglądałam na ich boskie kształty, na ich kolory... Dwa lata temu potrzebując pilnie małego i taniego komputera, zdecydowałam się kupić zaoferowany mi po korzystnej cenie netbook Asus Eee PC 1201K. Nie zainteresowałam się parametrami, zadałam tylko pytanie w stylu: ale napewno dobry będzie? Otrzymałam odpowiedź twierdzącą, więc sypnęłam kasą na stół i zadowolona zabrałam nabytek do domu. W domu uruchomiłam nowy, elegancki sprzęt i wpisałam jego nazwę w wyszukiwarkę i znalazłam artykuł, że mój nabytek to w środku zabytek. Zdenerwowałam się, bo na inny pieniędzy nie było, a ten kupiłam po hurtowej cenie, a poza tym po przejściu z dziesięcioletniego, topornego Gericoma na małego i zgrabnego Asusa wydawało mi się wielkim skokiem cywilizacyjnym, postanowiłam więc nie czytać już więcej niepochlebnych recenzji (choć wtedy była chyba tylko ta jedna, teraz jako pierwszy na google wyskakuje artykuł o zacnym tytule: "Asus Eee PC 1201K - netbook dla machochistów", pod spodem jest "Technologiczny regres" itd. itd.). Było jak było, na początku nieźle, a potem coraz gorzej. W końcu po dwóch latach gwoździem do trumny Asusa stała się poważna awaria klawiatury, a ja coraz częściej żyłam marzeniami o bielutkim Sony Vaio...
Nadszedł dzień, kiedy marzenia znalazły swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Poniekąd, bo zapadła dopiero decyzja o kupnie nowego sprzętu. Zaczęłam więc intensywnie myśleć od czego powinnam zacząć, żeby nie popełnić już tego błędu co z Asusem. Chciałam porządnego, wydajnego, szybkiego i na moje nieszczęście - BIAŁEGO laptopa. Najlepiej z napisem Vaio na klapie. Ta myśl o Vaio przysłoniła mi wszystko i utrudniała logiczne myślenie. Broniłam się jednak i mając świadomość, że kompletnie nie znam się na parametrach, nie wiem na co zwrócić uwagę, zaczęłam pytać. Pytać, pytać, pytać. To był czas prawdziwej gehenny dla tych obrzucanych zewsząd pytaniami typu: "a jaka będzie różnica jak będę mieć 4 GB RAMU, a nie 8?", "a czy potrzebne mi 750 GB dysku?", "a czym się różni procesor taki od takiego?", "a co to są te rdzenie?" i ulubione pytanie wszystkich Panów: "ale czemu uważasz, że biały jest droższy tylko dlatego, że jest biały?" i "ale na pewno jest droższy tylko dlatego, że to vaio i jest biały, a nie dlatego, że jest lepszy?". Rozpacz. Rozpacz malowała się na mojej twarzy, kiedy każdy z nich mówił mi, że kupowanie vaio jest bez sensu, bo za tę samą cenę albo taniej mogę mieć czarny komputer o dużo lepszych parametrach. Z tego oto miejsca pozdrawiam wszystkich cierpliwych, którzy znosili przed trzy tygodnie moje wahania nastroju: "kupuję vaio i już!", "trudno, kupię czarny i przykleję na klapie białą kartkę z napisem vaio", "nie, ja już nie wiem co mam robić, może wcale nie kupię?" itd. itd. Z całego tego morza porad, gdzie jedni mówili: "procesor najważniejszy!", drudzy: "dużo RAMu! dużo, dużo! im więcej tym lepiej", "dysk 320 GB Ci wystarczy" i "co? dysk 320? ja mam 1000 i mi brakuje!" starałam się stworzyć wzór mojego komputera idealnego a potem znaleźć taki sam w sklepie i to w dobrej cenie, ale się nie dało. No nie dało się. Doszłam jednak do jakiejś tam konkluzji i wyszło mi, że potrzebuję czegoś co: 
  • jest białe i ma napis vaio (w ostatniej chwili zrezygnowałam z tego punktu... chlip, chlip :(...)
  • ma 4 GB RAMu lub więcej
  • ma procesor Intel Core I3, a najlepiej I5 i to trzeciej generacji
  • ma dysk przynajmniej 500 GB
  • i najtrudniejszego, bo mało już takich: ma system Windows 7 a nie 8
  • jeżeli nie będzie białe to niech chociaż będzie porządne, więc aluminiowe (nowa moda teraz)
Polecono mi sklep. Dobry, bo tani. X-kom. W Krakowie. Na Chopina (internetowo też działają prężnie). Poszłam, poogonkowałam troszkę w kolejce. Trafił mi się Pan, który od początku mi się spodobał (nie że ładny tylko bardzo miły i fachowy), zasiadłam naprzeciw i zaczęłam zachowywać się niczym dziewczyna informatyka rzucając do Pana fachowymi stwierdzeniami zapożyczonymi od doradzających kolegów. Rosło moje zadowolenie z siebie, aż do momentu, kiedy padło pytanie: 
- Czy zależy Pani na napędzie optycznym?
Zbladłam, bo cholera no, ja nie wiem o co mu chodzi.
- Yyy... a hmm... eee... a co to jest? - uraczyłam Pana inteligentnym pytaniem, a on uśmiechając się tym uśmiechem kryjącym za sobą myśl "aha, toś Ty taka mądra" odpowiedział mi:
- No, wejście na płyty.

Zasłoniłam swój wstyd poker fejsem i kontynuowałam rozmowę, której owocem był zakup Asusa (!) po części aluminiowego, z dosyć przyjemną obudową (no ale ciemną), procesorem Intel Core I5 trzeciej generacji, RAMem 4 GB, dyskiem 750 GB z Widnowsem 7 za 2500 zł (uwaga! w tym sklepie opłaca się płacić gotówką). Jeżeli chciałabym mieć Vaio z takim procesorem musiałabym wydać ponad 3000 zł. Więc z bólem serca stwierdzić muszę, że tak... w przypadku vaio płaci się za markę i kolor. Jednakże jeśli w przyszłości uda mi się opływać w pieniądz to i tak go sobie kupię. Najlepszego i najbielszego Vaio, jaki tylko będzie dostępny na rynku ;)

Pozdrawiam umęczona tym tygodniem choć dopiero środa!

1 komentarz:

  1. Nie myślałam, że czytanie o kompie może być takie wciągające.

    OdpowiedzUsuń