piątek, 3 maja 2013

Zawieszona kawa





JUSTYNA: Czy słyszeliście już o tym świeżym w Polsce, kawiarnianym trendzie? Jestem  tuż po lekturze kilku artykułów na ten temat. Wkrótce też zamierzam ugryźć problem w rzeczywistości i wybrać się któregoś z krakowskich lokali, który wcielił tę ideę w swe kawiarniane życie.

O co chodzi?

Przychodzisz do kawiarni i kupujesz dwie kawy. Jedną wypijasz a druga pozostaje "zawieszona" dla któregoś z kolejnych gości. Tutaj możecie przeczytać bardziej idealistyczny opis tego pomysłu. 

Co sądzę o tym ja?

Problem nr 1: Bezdomni i żule

Mam kawiarniane doświadczenie i jak tylko przeczytałam kilka słów na ten temat zaczęłam sobie robić wizualizacje jak by to wyglądało w praktyce.  Pierwszy obraz jaki mi się nasunął to kolejka żuli wygrażająca mi, że życzą sobie natychmiast zawieszoną kawę :P Wiem, przesadzam. Ale tylko z kolejką. Przytoczę sytuację jaka kiedyś miała miejsce w pewnej kawiarni: przychodzi kobieta,  nie jest pijana, ale odzienie oraz wyraz jej twarzy pozwalają zakwalifikować ją do grupy "bujających się z żulami". Prosi kelnerkę o kubek gorącej wody, a ta litując się podaje jej wrzątek w firmowym, papierowym kubku na WYNOS. Pani więc rozkosznie  rozsiada się na kanapie przy stoliku, wyjmuje saszetkę z kawą 3 w 1, miesza sobie ją w kubeczku, bierze gazetkę i zaczyna się relaksować, co wprawia naszą biedną kelnerkę w osłupienie, po chwili jednak reflektuje się i rzecze do rzeczonej Pani:
- Przepraszam, ale Pani nie może tu pić tej kawy.
- Ale dlaczego?
Po dłuższej wymianie zdań, Pani wypija swoją kawkę i wychodzi zadowolona (pojawiała się jeszcze ale wody już nie dostała).
Sytuacja nr 2:
Do kawiarni wchodzi bezdomny, prosi o jedzenie. Kelnerki proponują swoje drugie śniadanie.
- Nie, ja chciałbym ciastko. Przecież macie dużo ciastek.
- Ale to nie są nasze ciastka, musimy za nie płacić. Możemy dać Panu kanapki.
- Nie, ja chcę ciastko. Dajcie mi ciastko, macie dużo ciastek!
I tak w koło Macieju. 
Sytuacja nr 3:
Dobrotliwe klientki kończą swoją kawę i zaczynają się zbierać do domu. Nagle pojawiają się bezdomni. Klientki kupują zmarzniętym bezdomnym herbatę. Bezdomni piją 4 godziny herbatę przy stoliku odstraszając innych klientów swoim zapachem i zostawiają po sobie STRASZNY SYF w łazience. 

Wiem, że ześlizgnęłam się odrobinę z tematu kawy, ale chciałam Wam pokazać przykłady zachowań osób z marginesu społecznego, które pewnikiem jak tylko idea zawieszonej kawy rozszerzy się i odbije echem na mieście, pierwsze staną po nią w kolejce. I nie, że im nie współczuję. I nie, że ich nie szanuję. I nie, że nie wierzę w to, że warto pomagać. Po prostu taka pomoc za każdym razem odbija się później czkawką. Naprawdę. 

Ale przyjmijmy, że ten problem pomijamy. Żulernia zza rogu nie istenieje, a bezdomni piją herbatę w schronisku. Pozostają "normalni" ludzie i zawieszona kawa, bo niby taka jest idea, wszak dodam na margienesie, że na stronie zawieszonakawa.eu mamy nawet porady dotyczące obsługi "kłopotliwych" klientów:

Co robić, jeśli darmowa kawa przyciągnie bezdomnych? Po pierwsze, nie są oni częstymi gośćmi w kawiarniach. Po drugie, zawsze można znaleźć kompromis, który pozwoli uszanować drugiego człowieka. Ostatecznie gościowi uciążliwemu dla otoczenia można dać kawę na wynos.

Problem nr 2: Jak czułbyś się prosząc o "zawieszoną" kawę?

No właśnie. Tutaj z pewnością zdania będą podzielone. Próbuję wyobrazić sobie siebie w sytuacji, kiedy staję w kolejce po to by za chwilę zapytać kelnera o to czy mają w tej chwili jakieś zawieszone kawy i czy mogę jedną prosić i już czuję swoje zażenowanie i pogardliwy wzrok obsługującego. Jeżeli już miałabym uczestniczyć w całym tym procederze to zdecydowanie lepiej czułabym się w roli "zawieszającego" kawę. 

No i nie dokończę swoich wywodów bo już wcina mi się Patrycja, więc proszę bardzo, dopuśćmy ją do głosu:


PATRYCJA: O bardzo dobry temat! Widzisz, ja z perspektywy zwykłego kawo - pijcy zadaję sobie przy tym motywie inne pytania. Ty jako barista jesteś dużo bliżej tego tematu i perspektyw jak mogło by się to skończyć. I oczywiście wiem jaka jest idea. Ale wiadomo ze mogłaby się poszerzyć na inne rejony. I ja myślę że zdecydowanie lepiej było by ja kierować do osób których na te kawę po prostu nie stać. Tylko jak wtedy miałoby to wyglądać? Przed wami moje drastyczne wizje zawieszonego świata w którym miałaby się ona należeć tym biedniejszym.

Po pierwsze:  
Załóżmy, że stoję za ladą i podchodzi człowiek wyglądający całkiem zacnie i schludnie, chcę przyjąć zamówienie. A on nagle prosi o ,,zawieszoną''?. Jak sprecyzować komu się należy a komu nie? A może należy się każdemu? Czy trzeba wyglądać jak obdarciuch zroszony zapachem porannego moczu? Może właśnie ten nie wyglądający jak bezdomny, potrzebuje jej bardziej? A może kawiarnie będą prosić o roczny wyciąg z konta? I kawy będą przyznawane jak stypendia. Jeżeli ktoś przekroczy kwotę, odprawiony zostanie z kwitkiem? :P

Po drugie: 
W moim mniemaniu najbardziej prawdopodobne, przecież dla kawiarni taka zawieszona kawa to czysty zysk. Ktoś płaci za powietrze, które albo się zmaterializuje albo nie. No właśnie, bo czy ludzie nie są podli i skąpi? A wiadomo jak często wredne bywa szefostwo ( wybacz Kuba :D). Już widzę jak szef mówi, przyjmuj kasę za ,,zawieszone'' ale jak ktoś zapyta to mów że nie ma takiej. Albo wydawaj co 3/4. Zresztą nie sądzę aby elitarne kawiarnie bawiły się w coś takiego i narażały na atak bezdomnych, co groziłoby utratą renomy.
Jedyną alternatywa są bary na dworcach. Jednak mam dziwne przekonanie że Panie/Panowie którzy tam pracują i mają minę ,, siedzę tutaj za kare, wal się''. Nie oddadzą tak łatwo darmowej kasy.

Po trzecie:
Noo i jeszcze osoby, które tak naprawdę stać na kupno kawy, jednak po co płacić skoro można mieć za friko. Bo widzisz zarówno Ty jak i ja czułybyśmy zażenowanie prosząc o zawieszoną. A ową zawieszoną to ja bym raczej wtedy miała minę, udając że jestem wyzbyta emocji i wstyd to ostatnie co mi hasa po zwojach w danej chwili. Ale bankowo, znalazłyby się pasożyty pokroju huby drzewnej.

Jak widać moja wiara w ludzi jest  wielka. Moje meritum do tego trendu jest takie, w większości to tylko popisówa na kartach internetowych, bo mało kto rzuci groszem w powietrze. A nawet jeżeli ktoś rzuci, to mało kto zamieni go na kawę.

A szkoda, bo wielu osobom by się taka odrobina serdeczności przydała. Myślę że jeżeli ktoś widzi zmarzniętą biedną osobę. To niech wejdzie do kawiarni poprosi kawę na wynos i poda tej osobie na rozgrzewkę? Tylko czy nie urazimy kogoś takim zachowaniem? 
Tak ciężko w dzisiejszych czasach być dobrym człowiekiem.

JUSTYNA: I to jest właśnie pointa: po co stwarzać chory system operowania "zawieszonymi" skoro jeśli tylko najdzie nas ochota możemy postawić kawę dowolnej osobie napotkanej w kawiarni i z pewnością sprawi nam to dużo więcej satysfakcji. To zagadnienie podobne do "spotted" - o tym też wkrótce będziecie mogli u nas przeczytać ;)


PATRYCJA: No cóż, zapewne pomysł utonie wraz z przemijająca modą. 


Plummmm.





3 komentarze:

  1. Uważam że gdyby ludzie najzwyklej zaczęli troszczyć się o innych, zrobilibyśmy duży krok w ewolucji. Ta zawieszona to tylko mydlenie oczu znajomym. Kolejna żenująca moda. Masz racje Patrycja, trudno w tych czasach być dobrym człowiekiem ale jeszcze trudniej skromnym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrycja, odnośnie reakcji restauratorów na bezdomnych - polecam Ci reportaż Hugo-Badera "Charlie w Warszawie" :) nie wiem, czy jeszcze jest gdzieś dostępny, ale może uda się znaleźć.

    Pozdrowienia ze starszej części Widzewa - Ilona

    OdpowiedzUsuń
  3. ILONA BARDZO CHĘTNIE PRZECZYTAŁABYM TEN REPORTAŻ ALE JEST NIEDOSTĘPNY :( A SZKODA BO PO OPISIE KTÓRY ZNALAZŁAM ZAPOWIADA SIĘ CIEKAWIE. JESZCZE POSZUKAM. POZDRAWIAM P. :)

    OdpowiedzUsuń